Nikiszowiec na zdjęciach - Patrycja i Mateusz

Patrycja i Mateusz

Dodano: 25 stycznia, 2022

|

Nikiszowiec na sesję zdjęciową

Z Patrycją i Mateuszem poznaliśmy się w internecie, jak wiele nowożytnych znajomości zaczęło się od wiadomości na facebooku, krótkiej rozmowy, aż złapaliśmy na tyle dobry kontakt, że od razu umówiliśmy się na sesję narzeczeńską. Chcieliśmy się też lepiej poznać, dlatego postawiliśmy na Katowicki Nikiszowiec, który też swoją drogą był dogodnym dla wszystkich punktem. Pierwsze 15-20 minut było nieco nieśmiałe, ale nawet nie pamiętam, kiedy pierwsze lody zostały przełamane i po prostu zaczęliśmy robić zdjęcia. Prawdę mówiąc, to spacerowaliśmy rozmawiając, a zdjęcia robiliśmy przy okazji, tak to pamiętam, bliżej się poznaliśmy i Nasza wspaniała Para, zdecydowała się zaprosić nas na swój ślub, żebyśmy to właśnie my zrobili ich reportaż, tak na prawdę spędziliśmy cały dzień razem, poruszając się w obrębie jednej dzielnicy, która swoim urokiem hipnotyzuje, tak że, ciężko to opisać. Mega klimatyczne miejsce, na pewno tam wrócimy!

Reportaż ślubny Patrycji i Mateusza

Przygotowania przebiegały bardzo dynamicznie, gdyż punkty pomiędzy którymi się poruszaliśmy były od siebie nieco oddalone; dom Mateusza – Dom Patrycji – Kościół – Sala. Także przyjeżdżaliśmy, starając się nie okazywać postępującego czasu, robiliśmy zdjęcia, zachowując na nich to co cenimy najbardziej, naturalność i emocje towarzyszące tego dnia grającym główne role Państwu Młodym i ich najbliższym. Wydaje mi się, że udało się nam to doskonale, a sami figuranci wyszli wręcz doskonale! Zero śladu stresu, pełen uśmiech, żarty-żarciki i luźna atmosfera trwała do momentu, aż przyznali się nam, że pierwszy taniec będzie wykonany bez choreografii, w pełni spontanicznie. W tym miejscu to my zaczęliśmy się stresować, nie widząc co nas czeka, ale do tego wrócimy. Kościół przypadł nam mocno do gustu, był bardzo jasny, pięknie wystrojony, a sam kapłan pięknie poprowadził całą uroczystość.

Prowadzenie reportażu ślubnego

Po wyjściu z kościoła zostaliśmy wszyscy zaskoczeni ogromny pudłem stojącym na placu przed wejściem do świątyni (do teraz nie wiemy, skąd i jak ono się tam wzięło). Patrycja z Mateuszem luzując głęboko różową wstęgę uwolnili setkę balonów, które pofrunęły w niebo. Bardzo ciekawe i fajne doświadczenie – mówiąc kolokwialnie, dzieci wybierając wzrokiem swojego zawodnika zakładały się o przyszły deser, który ominie gałęzie pobliskiego drzewa, a który się w nich zatrzyma, było to bardzo urocze. Zabawa na samej sali weselnej była dynamiczna, bardzo wciągająca i zapewniła nam sporo świetnego materiału. Świetnie prowadzone zabawy przez DJ/Wodzirej Rony do których link zostawimy Wam tutaj, familiada, pociąg z peronem znajdującym się przy barze z shotami nadały przyjęciu luzu i rozpęd. Goście bawili się wspaniale! Udało nam się wybrać na krótki plener, Patrycja i Mateusz, mieli wybrane swoje, ważne dla nich miejsce, nie będziemy ukrywać – trochę pobłądziliśmy, ale śmiechu było z tym na prawdę sporo, a sama sesja wyszła niesamowicie dobrze, cudowne kolory złotej godziny sierpniowego wieczoru oddał iście bajkowy klimat zdjęć. A perspektywa z wysoka, pozwoliła Parze, zobaczyć znane im miejsce na nowo. Po powrocie na sale wspaniale bawiliśmy się aż do oczepin. Plusem tej pracy jest to, że to nieustanna zabawa, dzięki, że mogliśmy Wam towarzyszyć tego sierpniowego dnia, było super!